NFT po tygodniu

Ponad tydzień temu wypuściłem swoje pierwsze NFT. Sam proces mintowania na Showroomie przebiegł bardzo sprawnie, co zresztą opisałem w jednym z artykułów. Kosztowało mnie to 5 tokenów HIVE, co w porównaniu z opłatami na ETH jest dość niską stawką. Taniej byłoby na BCH, ale tam z kolei proces jest niezwykle złożony. Cóż, coś za coś.
Ostateczną cenę ustaliłem na poziomie 15 HIVE. Niebyt dużo biorąc pod uwagę warunki licencyjne (możliwość pełnego wykorzystania komercyjnego), liczbę kopii (tylko jedna) i czas spęczony na stworzeniu grafiki (pół nocy). Ale i tak nikt się nie pokusił...
W tym roku o NFT słyszę niemal cały czas. Można odnieść wrażenie, że wystarczy wrzucić cokolwiek i ktoś to od razu kupi. No bo skoro za tysiące chodzą jakieś piksele, to przecież nie może być inaczej. Niestety internetowe zjawisko często przypominają fatamorganę. Coś co się wydaje, że jest, niekoniecznie jest takie, jakie jest. If you know what I mean. Zresztą podobnie jest w realnym życiu. To, że komuś udało się sprzedać kiepską abstrakcję, to nie znaczy, że uda się to każdemu. Na tym to polega. Czynników, że coś się wydarza, zwykle jest wiele. Często procesy są stymulowane (np. bidboty na Steemie tworzyły ułudę ogromnych zarobków). Oczywiście jeśli ktoś wrzuci wybitną grafikę, to wydaje mi się, że jest spore prawdopodobieństwo, że ktoś ją kupi, ale gwarancji nigdy nie ma.
Oprócz Showroomu chciałem też przetestować @lensy (NFT dla fotografii). Niestety proces weryfikacji jest mniej sprawny, bo od tygodnia czekam i nic. Wciąż ten sam komunikat:
We have received your whitelist application. Please wait for a moderator to process your application.
Powodu mogę się domyślać. Mam wrażenie, że z platformy korzysta tak niewiele osób, że sprawdzają to raz na miesiąc. Wciąż więc nie przetestowałem fotograficznego NFT. Choć z drugiej strony nie wiem, czy mam ochotę tracić 5 HIVE na mintowanie fotografii, których nikt nigdy nie kupi...










Comments