Powrót do rzeszowskiego KBK

Wczoraj minęły dwa lata od zdania lokalu, w którym działało rzeszowskie Królestwo Bez Kresu. Pamiętam dobrze tamten słoneczny poranek. I to dziwne uczucie, gdy coś się kończy, coś się zaczyna. Ostatecznie (tak jak zresztą sądziłem) przeprowadzka wyszła na dobre Królestwu. Ogromny chłód wiejący od Longobardów przestał być naszym zmartwieniem. Co prawda pozostała kwestia utrzymania miejsca, ale w Krakowie jest to jednak łatwiejsze niż w Rzeszowie. Nawet podczas pandemii...
Nie zmienia to faktu, że okres rzeszowski wspominam z dużym sentymentem. Sporo się działo. Miejsce też miało niepowtarzalny klimat. Najbardziej żal mi chyba dużego dziedzińca i tej pustej przestrzeni wokół, której nigdy nie udało się wykorzystać.
Jeśli ktoś chciałby przenieść się w czasie i przestrzeni to zapraszam na wirtualny spacer po rzeszowskim KBK. Zdjęcia 360 wrzuciłem wczoraj na Klapty. Mam nadzieję, że nie będzie jak zawsze i za rok wciąż będzie można je zobaczyć.










Comments